czekałem na scenę kiedy ten drugi Theo napisze smsa do żony i się okaże, że jednak miała jeden telefon. szkoda, że jakoś tego nie pociągnęli. w miarę twist na końcu wyszedł ale można było to lepiej rozegrać. tak samo z długością pokoju. były możliwości spore w tym filmie ale cóż.
ten napis w jego notatniku rozwiązali elegancko. ale ten telefon jak zepsuli noooo
Mogli nie dodawać historii o innych ludziach, to byłby klasyczny Silent Hill, że dom jest manifestacją poczucia winy głównego bohatera, albo, że zwariował po jakimś czasie i wszystko to, się dzieje w jego umyśle i jest drogą ku wyjściu z szaleństwa i pogodzeniu się z przeszłością, a tak jest stanie w rozkroku i ostatecznie nijako wyszło.
Może nie obejrzałam dość uważnie, ale wydawało mi się, że jego żona przyznała się do posiadania dwóch telefonów.