Charakteryzacja Galifianakisa, jego niedorzeczne dalogi i awkward interakcje same zasługują na śmiech nawet jak nie są celowymi żartami :P jednak cała komedia pełna jest głupkowatych acz dobrze przemyślanych scen, gdzie czuć mocno inteligencję scenarzystów i wyczucie nie tylko historii, ale i klimatuu lat 90tcyh.. Widzę, że porównania do KAc Vegas królują...cóż...podobne poczucie humoru - ale klimatem bliżej do Napoleon Dymite zmiesanego z Family Guy, ale osadzonego w realiach Strażnika Teksasu zagranego przez ekipę z SNL i Jackass. Najśmieszniejszy moement - wylot do Meksyku, scena na lotnisku....płakałem...